Ogród wieczornych mgieł

Znacie to powiedzenie „nie chwal dnia przed zachodem słońca”? Pewnie każdy, kiedyś tam, słyszał. I tak jest nie tylko w życiu, ale i w książkach, a właściwie… z książkami.

Niedawno na FB pisałam, że czytam powieść, której prawdopodobnie dam najwyższą ocenę, bo już od początku mnie urzekła. Teraz pewnie pomyślicie, że po skończeniu dam jej zaledwie połowę? Nie, mimo wszystko daję jej ocenę 9/10.  Choć może nie jest wielką literaturą, trafiła w moje zainteresowania, spodobał mi się jej ogólny klimat.


Książka „Ogród wieczornych mgieł”, autorstwa Tan Twan Eng, bo o niej dzisiaj piszę, to obowiązkowa lektura dla herbaciarzy, kochających piękne ogrody, szczególnie te japońskie.  Nie jest to książka dla osób lubiących kryminały o wartkiej akcji, które połyka się w jeden wieczór. Jeśli nie potrafisz włączyć trybu „offline” współczesnego świata, czyli tego bez pośpiechu, miejskiego hałasu, brzęku mamony na bankowym koncie, nie bierz tej książki do ręki. Tu potrzeba czasu i to nie tylko na samo czytanie, również na chwile refleksji, może zadumy nad czarką herbaty. Akcja toczy się wolno, ale w jakim klimacie!

W książce bardzo często popija się herbatę, zdarzają się liczne odniesienia do tradycyjnej, japońskiej ceremonii parzenia. Już z tego powodu warto po nią sięgnąć, a jak do tego dołożyć scenerię cudnego ogrodu, tym bardziej. Wszystko to przeplata się i łączy w nastrojową całość. Przykładem tego, może być poniższy cytat:
„- Pewien mistrz ceremonii herbacianej zaszokował swoich uczniów, kiedy zasadził w swym ogrodzie żywopłot zasłaniający widok na Morze Wewnętrzne, z którego słynęła jego szkoła. […] Zostawił tylko niewielki prześwit, a przed nim umieścił zbiornik z wodą. Każdy, kto chciał się napić, musiał się pochylić i spojrzeć na morze przez wyrwę w żywopłocie.”
Warto tu wspomnieć, tak dla wyjaśnienia, że przed japońską ceremonią parzenia herbaty, zazwyczaj częstowano gości wodą, z której będzie przyrządzany napar. W tym przypadku, goście smakując wodę, mają dodatkowy bodziec wzrokowy, który na pewno potęguje wrażenia. Ot, sztuka zaprojektowania ogrodu.

A skoro już wstawiłam cytat, dorzucę kolejne dwa, typowo herbaciane. Tak na zachętę. :)
„-Żeby zachować niewinność herbaty, liście mogli zbierać tylko ci mnisi, którzy nie weszli jeszcze w wiek dojrzewania – opowiadał Magnus. – A przez miesiąc przed zbiorem tym chłopcom nie wolno było jeść chili, marynowanej kapusty, czosnku ani cebuli. Nie mogli spróbować choćby kropli sosu sojowego, żeby ich oddech nie zanieczyścił liści. Herbatę zbierali o świcie, mniej więcej o tej porze co teraz. Pracowali w rękawiczkach, żeby ich pot nie skaził smaku. Tak zebraną i zapakowaną herbatę przesyłano w darze cesarzowi.”
A niektórzy zastanawiają się dlaczego herbaty bywają takie drogie!? ;)
„Jaki inny napój podawano w tak rozmaitych odmianach tylu różnym grupom ludzkim przez ponad dwa tysiąclecia? Herbatę pili Tybetańczycy, Mongołowie i plemiona zamieszkujące stepy środkowej Azji. Syjamczycy i Birmańczycy, Chińczycy i Japończycy, Hindusi, a w końcu także my, Europejczycy. […] Piją ją wszyscy, od złodziejów i żebraków po pisarzy i poetów, od rolników, żołnierzy i malarzy, po generałów i cesarzy. A jeśli wejdziemy do którejkolwiek świątyni i spojrzymy na dary złożone na ołtarzach, przekonamy się, że gustują w niej nawet bogowie.”
Cała prawda o herbacie. Gorąco zachęcam do odwiedzenia tego magicznego skrawka ziemi, jakim jest Yugiri, ogród wieczornych mgieł. Pomimo spokojnej akcji, czasem nawet niewielkich dłużyzn, jest sporo emocji.  A jeśli lubisz ogrodnictwo, planujesz modernizację swojej działki, też warto. Niektóre rady przydadzą się nie tylko w japońskim ogrodzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak smakuje Aromatyczne Mango?

Dietetyczne mini serniczki w kokilkach