Gaiwan do parzenia herbaty

Wczoraj przyszła paczka, a w niej… gaiwan. :) Oczywiście znalazła się tam również czarka, a nawet dwie, tak na zapas, może dla gościa?

Gaiwan do parzenia herbaty

Wypadałoby napisać kilka słów co to ten gaiwan, do czego służy. Otóż jak widać na zdjęciu, jest to jakby filiżanka na spodeczku, z przykrywką, ale bez uszka. Z tego co wcześniej przeczytałam, gaiwany bywają różne, ja akurat zamówiłam z glinki, a dokładniej z czerwonej yixing, glazurowanej od wewnętrznej strony.

Gaiwan do parzenia herbaty

Gaiwan do parzenia herbaty

Popularne są gaiwany porcelanowe, a nieco nowocześniejsze mogą być ze szkła. Swoją drogą szklany też może być ciekawy, można w nim wygodnie obserwować taniec pęczniejących listków, widowisko zapewne jest bardzo ładne.

Gaiwan do parzenia herbaty

Gaiwan służy do parzenia herbaty i moim zdaniem jest po prostu wygodny. Zbędne są sitka i inne tego typu akcesoria, wystarczy jedynie umiejętność odcedzenia ich przy pomocy dobrze dopasowanej pokrywki. Czytałam wcześniej, że na początku nie jest to łatwe, przyszła kolej na sprawdzenie swoich umiejętności.

Jak powinno wyglądać przygotowywanie herbaty w gaiwanie? Na ten temat nie będę się rozpisywać, w internecie, chociażby na YT, jest masa prezentacji, nie ma sensu powtarzać się.

Do pierwszego testu użyłam mojej ulubionej (póki co) herbaty, a mianowicie mlecznego oolonga (Milk Oolong). Uwielbiam go za specyficzny, delikatny aromat, lubię też podziewać listki, jak niesamowicie powiększają swoją objętość.


Gaiwan, jako naczynie dość szczelnie zamknięte, wprost eksploduje aromatem w momencie kiedy go otwieramy, najbezpieczniej jednak jest wąchać aromat z przykrywki, chroniąc się przed ewentualnym poparzeniem parą. Do efektów aromatycznych dochodzą oczywiście wizualne, czyli listki, dobrze widoczne, nie ściśnięte, w pełni mogące oddać to co najlepsze.


Byłam bardzo ciekawa jak pójdzie mi odcedzanie herbacianych liści przy pomocy pokrywki. Okazało się, że wcale nie jest to takie trudne. Bez problemu przelałam napar do czarki. No właśnie do czarki. To był jeden z powodów zakupu, bo kiedy piłam herbatę w małej filiżance, takiej troszkę pękatej, jakoś nie po drodze było mi do uszka. :) Zawsze chwytałam ją właśnie tak, jak czarkę, widocznie bardziej mi to odpowiada.


Sam gaiwan jest moim zdaniem bardzo praktyczny, zbędne są druciane siteczka i późniejsze czyszczenie ich. Prosto, wygodnie i przede wszystkim smacznie. Oczywiście może być też czajniczek, ale kiedy pije się herbatę jednoosobowo, gaiwan jest rozwiązaniem bardzo dobrym. Czy akurat ten z glinki jest dobrym pomysłem? Pewnie okaże się z czasem, po wielu próbach i degustacjach. Kiedyś może będę miała okazję porównania z innymi, na przykład porcelanowymi. A póki co… kolejne zalanie Milk Oolong. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak smakuje Aromatyczne Mango?

Dietetyczne mini serniczki w kokilkach