Czarna herbata Yi Xing Hong Cha
Kolejny herbaciany rarytas zawitał do mojej „kolekcji” – herbata Yi Xing Hong Cha, pochodząca z Zhu Hai, małej miejscowości położonej w Yixing, w południowej części prowincji Jiang Su, we wschodnich Chinach. Warto tu wspomnieć, że wioska Zhu Hai słynie z mnogości bambusowych drzew, określa się to miejsce „Bambusowym Oceanem”.
Niewielka próbka, która do mnie trafiła (dostępne bywają w polskich sklepach) od razu zachwyciła mnie przyjemnym zapachem. Coś czekoladowego, może z odrobiną orzechów? Susz to zwinięte listki, piękna gama kolorów, od złotego do czarnego.
Herbatę przygotowałam w gaiwanie, jeszcze szklanym, ceramiczny dopiero się robi. Susz zalałam wodą o temperaturze 90 stopni, a pierwsze parzenie, tak jak lubię, czyli krótko. Trwało ono zaledwie 30 sekund. Herbata, już przy pierwszym parzeniu, szybko nabrała ładnego czerwono – brązowego koloru, dość intensywnego. Aromat i smak? To jest to, co lubię w czarnych herbatach, aksamitny, czekoladowy, lekko słodkawy.
Przebijała się też bardzo delikatnie nutka owoców i jakby wanilii. Bogaty smak z kolejnym parzeniem nabierał nieco goryczki, jednak nie tak intensywnej, aby przeszkadzała.
Herbata przygotowana metodą gong fu cha jest bardzo wydajna, bez uszczerbku w smaku można ją zalewać kilkukrotnie, co też robiłam z dużą przyjemnością. Za oknem, jak na zimową porę, była piękna, słoneczna pogoda, aż żałowałam, że nie wybrałam się przynajmniej do pobliskiego parku. Na łonie natury każda herbata smakuje jeszcze lepiej, o czym przekonałam się wielokrotnie.
Yi Xing Hong Cha jest warta spróbowania, zwłaszcza kiedy lubi się czarne. Smakuje dobrze bez dodatków, tak jak powinna smakować herbata, i chyba grzechem byłoby dodawanie do niej czegokolwiek. Takie eksperymenty polecam tylko w przypadku herbat nieco gorszych, tańszych
Niewielka próbka, która do mnie trafiła (dostępne bywają w polskich sklepach) od razu zachwyciła mnie przyjemnym zapachem. Coś czekoladowego, może z odrobiną orzechów? Susz to zwinięte listki, piękna gama kolorów, od złotego do czarnego.
Herbatę przygotowałam w gaiwanie, jeszcze szklanym, ceramiczny dopiero się robi. Susz zalałam wodą o temperaturze 90 stopni, a pierwsze parzenie, tak jak lubię, czyli krótko. Trwało ono zaledwie 30 sekund. Herbata, już przy pierwszym parzeniu, szybko nabrała ładnego czerwono – brązowego koloru, dość intensywnego. Aromat i smak? To jest to, co lubię w czarnych herbatach, aksamitny, czekoladowy, lekko słodkawy.
Przebijała się też bardzo delikatnie nutka owoców i jakby wanilii. Bogaty smak z kolejnym parzeniem nabierał nieco goryczki, jednak nie tak intensywnej, aby przeszkadzała.
Herbata przygotowana metodą gong fu cha jest bardzo wydajna, bez uszczerbku w smaku można ją zalewać kilkukrotnie, co też robiłam z dużą przyjemnością. Za oknem, jak na zimową porę, była piękna, słoneczna pogoda, aż żałowałam, że nie wybrałam się przynajmniej do pobliskiego parku. Na łonie natury każda herbata smakuje jeszcze lepiej, o czym przekonałam się wielokrotnie.
Yi Xing Hong Cha jest warta spróbowania, zwłaszcza kiedy lubi się czarne. Smakuje dobrze bez dodatków, tak jak powinna smakować herbata, i chyba grzechem byłoby dodawanie do niej czegokolwiek. Takie eksperymenty polecam tylko w przypadku herbat nieco gorszych, tańszych