Superfine Keemun Mao Feng Black Tea
Po raz kolejny TeaVivre uszczęśliwiła mnie nowymi smakami herbaty. To na prawdę bardzo miłe, jak ktoś zostanie dostrzeżony w otchłaniach internetu i do tego jeszcze doceniony. O podsyłaniu, co jakiś czas, próbek herbaty już nawet nie wspominam, to już jest super miłe. Jak do tej pory każda próbka zadowoliła moje podniebienie w stopniu większym niż bardzo dobry, dlatego bardzo chętnie o nich piszę i z czystym sumieniem polecam.
Z ostatniej przesyłki wybrałam, jako pierwszą, herbatę Superfine Keemun Mao Feng Black Tea. Jest to odmiana czarnej herbaty Keemun Qi Men, pochodzi ona z prowincji Anhui w Chinach. Czas zbioru: kwiecień 2014.
Po otworzeniu szczelnie zamkniętej próbki od razu poczułam fantastyczny zapach, słodki z domieszką poszycia leśnego? Początkowo pomyślałam, że to zapach mojej ulubionej „mokrej kory”, o której wspominałam kiedyś przy opisie białej herbaty, ale nie, ten zapach był nieco inny. A przynajmniej tak mi się wydaje. Ogólnie dość złożony i prawdopodobnie może być inaczej interpretowany przez różne osoby.
Susz to bardzo ciemne, dość drobne, poskręcane listki. Malutkie listki i trochę drobin herbacianych powoduje, że koniecznym staje się użycie siteczka. W zasadzie powinno się go używać zawsze, ale przyznaje, że w przypadku większych liści parzonych w gaiwanie, często go nawet nie biorę do ręki. Malutka szczelina pozawala bardzo dokładnie odcedzić napar, jednak nie w tym przypadku.
Przygotowałam herbatę zgodnie ze wskazówkami na stronie TeaVivre, parzyłam ją w gaiwanie, wodą o temperaturze 80 stopni. Do czarnej herbaty lepszy jest ceramiczny gaiwan, ja użyłam szklanego bo po pierwsze, chciałam aby lepiej było wszystko widać, po drugie, ceramiczny… czeka dopiero na szkliwienie.
Przechodzę do najważniejszych informacji, czyli jak Superfine Keemun Mao Feng smakuje. Smakuje na… jeszcze! :) Słodkawy, nieco kakaowy, owocowy, może bardziej coś jak brzoskwinia albo suszone owoce? Bardzo ciekawy smak, bogaty a zarazem delikatny. Kolor naparu burgundowo czerwony, cudo!
Parząc herbatę w gaiwanie, metodą gongfu, można zalewać ją kilkakrotnie bez uszczerbku w smaku. Czasy kolejnych parzeń bardzo krótkie, zaczynałam od 10 sekund, dodając ich za każdym razem więcej. Pomyśleć, że kiedyś bardzo bym się zdziwiła, gdyby ktoś mi powiedział, że herbatę mam parzyć tak krótko. :)
Po raz kolejny przekonałam się, że TeaVivre to dobra marka, godna polecenia. Nie pamiętam w tej chwili ile herbat próbowałam, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby coś mi nie smakowało. Oczywiście każdy ma inny gust, ja najmniej zachwycałam się zielonymi puerh’ami, ale i tak z ciekawością je degustowałam.
A już niedługo kolejne herbaciane relacje, zapraszam.
Z ostatniej przesyłki wybrałam, jako pierwszą, herbatę Superfine Keemun Mao Feng Black Tea. Jest to odmiana czarnej herbaty Keemun Qi Men, pochodzi ona z prowincji Anhui w Chinach. Czas zbioru: kwiecień 2014.
Po otworzeniu szczelnie zamkniętej próbki od razu poczułam fantastyczny zapach, słodki z domieszką poszycia leśnego? Początkowo pomyślałam, że to zapach mojej ulubionej „mokrej kory”, o której wspominałam kiedyś przy opisie białej herbaty, ale nie, ten zapach był nieco inny. A przynajmniej tak mi się wydaje. Ogólnie dość złożony i prawdopodobnie może być inaczej interpretowany przez różne osoby.
Susz to bardzo ciemne, dość drobne, poskręcane listki. Malutkie listki i trochę drobin herbacianych powoduje, że koniecznym staje się użycie siteczka. W zasadzie powinno się go używać zawsze, ale przyznaje, że w przypadku większych liści parzonych w gaiwanie, często go nawet nie biorę do ręki. Malutka szczelina pozawala bardzo dokładnie odcedzić napar, jednak nie w tym przypadku.
Przygotowałam herbatę zgodnie ze wskazówkami na stronie TeaVivre, parzyłam ją w gaiwanie, wodą o temperaturze 80 stopni. Do czarnej herbaty lepszy jest ceramiczny gaiwan, ja użyłam szklanego bo po pierwsze, chciałam aby lepiej było wszystko widać, po drugie, ceramiczny… czeka dopiero na szkliwienie.
Przechodzę do najważniejszych informacji, czyli jak Superfine Keemun Mao Feng smakuje. Smakuje na… jeszcze! :) Słodkawy, nieco kakaowy, owocowy, może bardziej coś jak brzoskwinia albo suszone owoce? Bardzo ciekawy smak, bogaty a zarazem delikatny. Kolor naparu burgundowo czerwony, cudo!
Parząc herbatę w gaiwanie, metodą gongfu, można zalewać ją kilkakrotnie bez uszczerbku w smaku. Czasy kolejnych parzeń bardzo krótkie, zaczynałam od 10 sekund, dodając ich za każdym razem więcej. Pomyśleć, że kiedyś bardzo bym się zdziwiła, gdyby ktoś mi powiedział, że herbatę mam parzyć tak krótko. :)
Po raz kolejny przekonałam się, że TeaVivre to dobra marka, godna polecenia. Nie pamiętam w tej chwili ile herbat próbowałam, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby coś mi nie smakowało. Oczywiście każdy ma inny gust, ja najmniej zachwycałam się zielonymi puerh’ami, ale i tak z ciekawością je degustowałam.
A już niedługo kolejne herbaciane relacje, zapraszam.