Huang Shan Mao Feng Green Tea
Kolejną herbatą, która znalazła się pośród ostatnio przesłanych przez TeaVivre, jest Huang Shan Mao Feng Green Tea. Cieszę się, że tym razem udało się przygotować ją na działce, a wybór trawy, jako najbliższego otoczenia, był jak najbardziej trafny, powiedziałabym zwiększający wszelkie doznania smakowe i zapachowe. Dlaczego? Otóż tak się składa, ze Huang Shan Mao Feng pachnie… zieloną świeżością.
Dwa słowa o miejscu, w którym znajdują się uprawy opisywanej herbaty. Są to oczywiście Chiny, a dokładniej Huang Shan w prowincji Anhui. Góry Huang Shan zostały wpisane na na listę światowego dziedzictwa UNESCO i stanowią obecnie jedno z bardziej atrakcyjnych miejsc turystycznych. Uprawy znajdują się na wysokości 1200 – 1400 metrów n.p.m. co z całą pewnością wpływa na wyjątkowy smak naparu.
Huang Shan Mao Feng zaliczana jest do jednej z dziesięciu najlepszych chińskich herbat. Susz, piękne zielone listki nieco poskręcane i dość mocno splątane ze sobą, pachnie jak świeżo skoszona trawa, z dodatkiem czegoś warzywnego. Aromat jest bardzo intensywny.
Napar o bardzo bladym kolorze, który określiłabym jako kremowy, na zdjęciach wydaje się być prawie przeźroczysty. Zupełnie jakbym miała w czarce wodę zamiast herbaty. A jednak ta „woda” ma swój aromat i pyszny smak.
Przede wszystkim nie ma absolutnie żadnej goryczy, wręcz przeciwnie, ma delikatną i maślaną słodycz. Poza tym smakuje mieszanką kwiatów, owoców… i nie wiem dlaczego, ale przyszło mi do głowy określenie vege? Może przez bardzo roślinny aromat samego suszu.
Biorąc pod uwagę mnogość smaków i aromatów, oferowanych przez zielone herbaty, na prawdę warto próbować różnych, nie koniecznie kupując je w dużych ilościach. Właśnie próbki są tu bardzo przydatne i być może w przyszłości, dzięki uprzejmości TeaVivre, będzie jeszcze okazja zdobyć je na blogu?
Herbaciane listki i pączki, zaparzone w odpowiedni sposób, potrafią wielokrotnie zaskoczyć, a nawet oczarować swym smakiem. W przypadku Huang Shan Mao Feng najbardziej oczarował mnie aromat samego suszu, polecam.
Dwa słowa o miejscu, w którym znajdują się uprawy opisywanej herbaty. Są to oczywiście Chiny, a dokładniej Huang Shan w prowincji Anhui. Góry Huang Shan zostały wpisane na na listę światowego dziedzictwa UNESCO i stanowią obecnie jedno z bardziej atrakcyjnych miejsc turystycznych. Uprawy znajdują się na wysokości 1200 – 1400 metrów n.p.m. co z całą pewnością wpływa na wyjątkowy smak naparu.
Huang Shan Mao Feng zaliczana jest do jednej z dziesięciu najlepszych chińskich herbat. Susz, piękne zielone listki nieco poskręcane i dość mocno splątane ze sobą, pachnie jak świeżo skoszona trawa, z dodatkiem czegoś warzywnego. Aromat jest bardzo intensywny.
Napar o bardzo bladym kolorze, który określiłabym jako kremowy, na zdjęciach wydaje się być prawie przeźroczysty. Zupełnie jakbym miała w czarce wodę zamiast herbaty. A jednak ta „woda” ma swój aromat i pyszny smak.
Przede wszystkim nie ma absolutnie żadnej goryczy, wręcz przeciwnie, ma delikatną i maślaną słodycz. Poza tym smakuje mieszanką kwiatów, owoców… i nie wiem dlaczego, ale przyszło mi do głowy określenie vege? Może przez bardzo roślinny aromat samego suszu.
Biorąc pod uwagę mnogość smaków i aromatów, oferowanych przez zielone herbaty, na prawdę warto próbować różnych, nie koniecznie kupując je w dużych ilościach. Właśnie próbki są tu bardzo przydatne i być może w przyszłości, dzięki uprzejmości TeaVivre, będzie jeszcze okazja zdobyć je na blogu?
Herbaciane listki i pączki, zaparzone w odpowiedni sposób, potrafią wielokrotnie zaskoczyć, a nawet oczarować swym smakiem. W przypadku Huang Shan Mao Feng najbardziej oczarował mnie aromat samego suszu, polecam.