Premium grade Dragon Well Green Tea (Long Jing)
Pogoda ostatnio dopisuje (jak dla mnie zaczyna być nawet za gorąco) więc tym bardziej warto wybrać się z herbatą do parku, nad jezioro, do lasu, czy, podobnie jak ja, na podmiejską działkę. Lekko zacienione miejsce, wygodne siedzisko, herbaciane akcesoria, gorąca woda i oczywiście sama herbata.
Podobnie jak w domu, również na działce, staram się wykorzystywać wszystko co pod ręką, aby wygodniej, być może ciekawiej, przygotować samą ceremonię. No, może określenie ceremonia jest tu mocno na wyrost, ale jest to na pewno jakiś rytuał.
Może pamiętacie jak pokazywałam własnoręcznie ulepiony zestaw do herbaty? Poza czajniczkiem i czarkami była też taca(stolik), w zasadzie to miska z wkładem. Tym razem wykorzystałam samą miskę i kamienie. Te ostatnie akurat były pod ręką, bo wpadający czasem na działkę wnuczek, uwielbia się nimi bawić. Jak to chłopak.
Wystarczyło wsypać kamienie tak, aby znalazło się w miarę równe miejsce do postawienia herbacianych naczyń. Nie wiem jak Wam drodzy czytelnicy, ale mi pomysł spodobał się. Proste, funkcjonale, a jak dołożyć drobne elementy dekoracyjne, oczywiście jak najbardziej naturalne, robi się ładna sceneria.
Ja tu rozpisuję się o kamieniach, a tak na prawdę miało być o kolejnej, pysznej herbacie, przesłanej mi przez TeaVivre. O herbacie zaliczanej do najlepszych z chińskich, którą ja, z całą pewnością, zaliczam do swoich ulubionych. Pyszna!
Herbata Premium grade Dragon Well Green Tea (Long Jing) zbierana jest w pięknych okolicach Hangzhou w prowincji Zhejiang. Otrzymana próbka pochodzi z tegorocznych zbiorów, a dokładniej z kwietnia.
Spłaszczone listki (pączek i jeden lub dwa listki) mają łany kolor przechodzący od żółtego do soczyście zielonego. A co za zapach!
Parzenie zdecydowanie polecam w gaiwanie lub podobnym naczyniu. Czyli większa ilość suszu, krótkie czasy parzenia, oczywiście powtarzane kilkakrotnie i to bez uszczerbku w aromacie. Owszem, on przy każdym kolejnym zalewaniu nieco się zmienia, ale to daje nam jeszcze więcej wrażeń. Temperatura wody wynosiła w przybliżeniu 80 stopni i wydaje mi się jak najbardziej odpowiednia, wyższa raczej nie, aby nie „sknocić” smaku.
Napar ma bardzo przyjemny smak, gładki, pachnący trawami. Nie ma absolutnie żadnej goryczy, a delikatne posmaki kasztanowe (czy może orzechowe), okraszone delikatną i naturalną słodyczą, sprawiają, że przyjemność jest ogromna.
Na koniec… róża dla moich czytelników. Z wdzięczności za to, że przebrnęliście aż do końca wpisu. ;)
Podobnie jak w domu, również na działce, staram się wykorzystywać wszystko co pod ręką, aby wygodniej, być może ciekawiej, przygotować samą ceremonię. No, może określenie ceremonia jest tu mocno na wyrost, ale jest to na pewno jakiś rytuał.
Może pamiętacie jak pokazywałam własnoręcznie ulepiony zestaw do herbaty? Poza czajniczkiem i czarkami była też taca(stolik), w zasadzie to miska z wkładem. Tym razem wykorzystałam samą miskę i kamienie. Te ostatnie akurat były pod ręką, bo wpadający czasem na działkę wnuczek, uwielbia się nimi bawić. Jak to chłopak.
Wystarczyło wsypać kamienie tak, aby znalazło się w miarę równe miejsce do postawienia herbacianych naczyń. Nie wiem jak Wam drodzy czytelnicy, ale mi pomysł spodobał się. Proste, funkcjonale, a jak dołożyć drobne elementy dekoracyjne, oczywiście jak najbardziej naturalne, robi się ładna sceneria.
Ja tu rozpisuję się o kamieniach, a tak na prawdę miało być o kolejnej, pysznej herbacie, przesłanej mi przez TeaVivre. O herbacie zaliczanej do najlepszych z chińskich, którą ja, z całą pewnością, zaliczam do swoich ulubionych. Pyszna!
Herbata Premium grade Dragon Well Green Tea (Long Jing) zbierana jest w pięknych okolicach Hangzhou w prowincji Zhejiang. Otrzymana próbka pochodzi z tegorocznych zbiorów, a dokładniej z kwietnia.
Spłaszczone listki (pączek i jeden lub dwa listki) mają łany kolor przechodzący od żółtego do soczyście zielonego. A co za zapach!
Parzenie zdecydowanie polecam w gaiwanie lub podobnym naczyniu. Czyli większa ilość suszu, krótkie czasy parzenia, oczywiście powtarzane kilkakrotnie i to bez uszczerbku w aromacie. Owszem, on przy każdym kolejnym zalewaniu nieco się zmienia, ale to daje nam jeszcze więcej wrażeń. Temperatura wody wynosiła w przybliżeniu 80 stopni i wydaje mi się jak najbardziej odpowiednia, wyższa raczej nie, aby nie „sknocić” smaku.
Napar ma bardzo przyjemny smak, gładki, pachnący trawami. Nie ma absolutnie żadnej goryczy, a delikatne posmaki kasztanowe (czy może orzechowe), okraszone delikatną i naturalną słodyczą, sprawiają, że przyjemność jest ogromna.
Na koniec… róża dla moich czytelników. Z wdzięczności za to, że przebrnęliście aż do końca wpisu. ;)
