Codzienna herbata z jaśminem

Niedawno trafiła w moje ręce zielona herbata z dodatkiem kwiatu jaśminu Greeting Pine. Została kupiona w jednym z popularnych hipermarketów, zwanym potocznie „oszołomem”. Cena stosunkowo niska bo 250 gram herbaty kosztowało poniżej 20 złotych. Na polskiej etykiecie czytamy: „Herbata z kwiatem jaśminu, całe liście; w składzie herbata zielona, kwiat jaśminu <1%”. Sposób parzenia – zalewać wrzątkiem (sic!), parzyć 3 – 5 minut.

Całe liście? Kiedyś zapewne takie były. Opis brzmi zachęcająco, jednak w rzeczywistości całe nie są, co widać na zdjęciu poniżej.

Codzienna herbata z jaśminem

Niewielki dodatek jaśminu… dla mnie to plus. Nie może być nic ohydniejszego niż herbata z dużą ilością sztucznego aromatu jaśminowego, nie lubię też gdy samych kwiatów jest zbyt dużo. Po zaparzeniu wodą o temperaturze około 80 stopni (oczywiście niezgodnie z instrukcją), aromat i smak był całkiem dobry, jaśmin wyczuwalny bardzo delikatnie. W naparze nie wyczuwało się goryczki, choć prawdopodobnie po zalaniu wrzątkiem byłoby inaczej. Podobnie zresztą gdyby czas parzenia wydłużyć, nawet przypadkowo, będąc zaczytanym w dobrej powieści. To się niektórym zdarza, wtedy bezpieczniej użyć zwykłego minutnika. :)


Greeting Pine nie jest jakąś smakową rewelacją, to herbata codzienna, w dobrej cenie, w porównaniu do jakości. Delikatna, wydaje mi się, że nie zawiera dużo kofeiny, ale to oczywiście ocena bardzo subiektywna, nie sprawdzona laboratoryjnie. Osobiście polecam ją jako lepszy zamiennik ekspresówek, teoretycznie znanych firm, lecz pozostawiających wiele do życzenia. A już szczególnie tych sztucznie aromatyzowanych zapachem jaśminu. Brrr…

A tak przy okazji, chciałam wspomnieć o… butelce z sitkiem z Lidla. 

Zabawna nazwa bo chyba bardziej przypomina to kubek termiczny, taki nieco bardziej wysoki, z podwójną ścianką. Jak zwał, tak zwał, chodzi o funkcjonalność i przydatność. Kupiłam przetestowałam i jest ok., zwłaszcza, że cena przystępna.

Pojemność 380 ml, w środku umieszczone jest wyjmowalne sitko o bardzo drobnych otworkach. Przykrywka, z dobrymi uszczelkami, umożliwia picie wprost z butelki, choć ja preferuję dolewanie naparu do kubeczka lub czarki. I tu pojawił się mały problem, przechyliłam butelkę, poleciało troszkę naparu i koniec. Pomyślałam, szczelna butelka, nawet z otwartej nic nie cieknie. :) Zaradziłam temu dobrze przekłuwając (patyczkiem do szaszłyków) niewielki odpowietrznik, znajdujący się na wierzchniej zakrętce.

Nie napiszę Wam czy ten odpowietrznik był całkiem zatkany tworzywem (nie te oczy), wyglądało jakby jednak otworek był. Może było to coś w rodzaju przepuszczalnej błony, wystarczającej podczas picia bezpośrednio z butelki? Nie mam pojęcia. Jednak dla mnie, patyczek do szaszłyków był dobrym rozwiązaniem. 

Butelka z sitkiem jest też dobra do parzenia ziół, drobne oczka sitka to jedna z zalet, utrzymywanie temperatury dłużej niż w zwykłym kubku, to kolejna, bardzo ważna zaleta. Co istotne, jest wykonana ze szkła, nie z jakiegoś tworzywa. Może być nieco trudniej z myciem, ale od czego długie szczotki. Ogólnie jestem zadowolona z zakupu i jak widać na zdjęciu, zioła już się parzą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak smakuje Aromatyczne Mango?

Dietetyczne mini serniczki w kokilkach