Herbaciany wisior

Dawno już nie zajmowałam się wyrobem biżuterii i właśnie postanowiłam zrobić coś nowego. Skłoniła mnie do tego, w dużym stopniu, rehabilitacja opornej lewej ręki, której sprawność manualna pozostawia dużo do życzenia. Jako osoba dość często uparta, poszłam na całość, wybrałam czynność wymagającą sporej sprawności obu rąk. Łatwo nie było, ale kto powiedział, że zawsze musi być?

Postanowiłam połączyć biżuterię z tematem herbaty. Do tego wszystkiego skazałam się, przez jakiś czas, na popijanie herbaty ekspresowej. Co prawda zdecydowanie bardziej wolę sypaną, ale skoro wymyśliłam wisior z herbacianych saszetek?

Zbierałam zużyte saszetki z herbatą, suszyłam nad grzejnikiem, potem wysypywałam susz. Pięknie zabarwione bibułki, rozprostowywałam i tak otrzymałam podstawowy element nowego wisiora. Swego czasu zrobiłam podkładkę pod kubek (czarkę), właśnie z herbacianych saszetek. Służy mi do dzisiaj, a tak wygląda:


Sposób wykonania jest dość zbliżony do papierowej wikliny, czyli zwijanie rurek na patyczku. W podobny sposób można zwijać rozprostowane bibułki saszetek, choć jest to nieco trudniejsze w wykonaniu. I oto chodzi. :)

Tym razem bibułkowe rurki nawijałam na grubym mazaku i… końca nie było widać. Dalej piłam ekspresową, suszyłam zwijałam… W końcu herbaciany pierścień osiągnął właściwy rozmiar. Zostały jeszcze koraliki w kształcie walca, a te już zwijałam z szerszych pasków bibułki. Pozostało jeszcze lakierownie, które pięknie uwydatnia herbaciane zabarwienia, zmontowanie wisiora w całość i oto jest.


Jak Wam się podoba?

Popularne posty z tego bloga

Dietetyczne mini serniczki w kokilkach

Jak smakuje Aromatyczne Mango?