Herbata Lao Shou Mei Bai Cha
Dzisiaj dotarła do mnie konkursowa przesyłka (konkurs był na forum herbacianym Fusy.eu), a ponieważ byłam ogromnie ciekawa smaku białej herbaty Lao Shou Mei Bai Cha od razu zabrałam się za parzenie. Do niedawna nie miałam pojęcia, że biała herbata może być również pakowana w postaci tak zwanego ciastka, cały czas kojarzyłam je tylko z Pu’erami. Widać prawdą jest powiedzenie, że człowiek uczy się całe życie. Przygotowując Lao Shou Mei Bai Cha skorzystałam z sugestii Joanny Liu Mulan, zawartych w opisie tejże herbaty i przygotowałam ją identycznie.
Smak obłędny! Już po wyjęciu kawałka ciastka z opakowania uderzył mnie niezwykle oryginalny, nie spotykany jeszcze przeze mnie aromat. Pierwsze skojarzenie? Las, las porośnięty mchem, gdzie nie gdzie leżące kawałki mokrej kory. Tak, taka wilgotna kora z drzew to dobre określenie, szczególnie dla samego naparu z pierwszego parzenia. W drugim przechodził nieco bardziej w smak roślinno-orzechowy. Poza tym cudowna i naprawdę intensywna słodycz.
Tak wygląda kawałek ciastka:
A tu już po „wyciągnięciu” z suszu wszystkiego co najlepsze.
Wyjątkowa biała herbata, o zdecydowanie mocniejszym kolorze i smaku, niż w białych, które do tej pory piłam.
Smak obłędny! Już po wyjęciu kawałka ciastka z opakowania uderzył mnie niezwykle oryginalny, nie spotykany jeszcze przeze mnie aromat. Pierwsze skojarzenie? Las, las porośnięty mchem, gdzie nie gdzie leżące kawałki mokrej kory. Tak, taka wilgotna kora z drzew to dobre określenie, szczególnie dla samego naparu z pierwszego parzenia. W drugim przechodził nieco bardziej w smak roślinno-orzechowy. Poza tym cudowna i naprawdę intensywna słodycz.
Tak wygląda kawałek ciastka:
A tu już po „wyciągnięciu” z suszu wszystkiego co najlepsze.
Wyjątkowa biała herbata, o zdecydowanie mocniejszym kolorze i smaku, niż w białych, które do tej pory piłam.